Homo sapiens

Rościmy sobie prawo do tytułu homo sapiens. Ale sposób, w jaki obchodzimy się ze zwierzętami, często dowodzi, że myślimy o sobie… nieco na wyrost.

Ludzie – niestety – mają czasem problemy z najprostszymi komunikatami. Gdy w schronisku prosi się o niedokarmianie psów (bo np. są na diecie specjalistycznej), oni potajemnie częstują je chrupkami. Gdy napisy informują o niegłaskaniu, co rusz ktoś wpycha paluchy przez kraty, a potem biegnie z krzykiem i łzami do chirurga, bo „miły miś” miał dość zaczepek nieznajomego. Gdy przepisy informują, by nie spuszczać psów w lesie, co chwilę do moich psiaków podbiega jakiś swawolnik, a Chorwat czy Dragon tylko czekają, by schrupać takiego gagatka. A należałoby im raczej jako danie wskazać nieodpowiedzialnych właścicieli, którzy dziwią się wielce, że ich pupil został powitany nie merdaniem ogona, lecz wyszczerzonymi kłami. Sam osobiście – jakem Skundlony – miałbym ochotę ugryźć ich w łydkę w ramach nauczki.

Temat takiej zwykłej, ludzkiej głupoty można by ciągnąć w nieskończoność. Życie dostarcza nam niestety wiele przykładów. Prędzej czy później wspomnę w tym miejscu (oj, wtedy jad się poleje!), co myślę o cyrkach, zoo czy myśliwych, którzy jako patrona wybrali sobie – wbrew jego woli! – św. Huberta (który – przypomnę – po ujrzeniu jarzącego się krzyża w porożu jelenia, PORZUCIŁ myślistwo i zajął się zbawieniem swojej duszy! Aż trudno uwierzyć, jakąż woltę umysłową należało wykonać, by uczynić go orędownikiem tych, którzy zabiją dla przyjemności bezbronne zwierzęta).

Ludzkiej bezmyślności (a może antropocentrycznemu zadufaniu?) Dorota Sumińska poświęciła swoją audycję z cyklu „Wierzę w zwierzę”, która nadana została w TOK FM w ostatnią niedzielę. Już nie pierwszy raz pani doktor stara się uzmysłowić słuchaczom, że żadne zwierzę nie jest szczęśliwe, przebywając w niewoli. Bez wyjątku – czy to chomik w terrarium, pies na łańcuchu czy nawet rybka w akwarium. Szkoda, że jej głos prawdopodobnie dociera wyłącznie do ludzi już przekonanych, a ci, którzy powinni jej wysłuchać, albo jeszcze śpią, albo klęczą już w kościele.

Jesteśmy ludźmi (podobno) myślącymi. Sprawujemy (niestety) rządy nad Ziemią. Poczujmy się za nią więc odpowiedzialni. Nie rozmnażajmy zwierząt, nie kupujmy ich (nawet w profesjonalnych hodowlach). Adoptujmy je ze schronisk i dbajmy o nie, by nikt nie czynił im krzywdy. Po prostu – myślmy!

Dla równowagi – by mój przedświąteczny wpis nie był tak pesymistyczny – mogę również podać wiele przykładów ludzi odpowiedzialnych i dobrego serca. Dziś po raz kolejny miałem okazję odwiedzić Balto adoptowanego przed rokiem przez Agnieszkę. Pamiętacie tego smutnego husky, który nie dość, że został porzucony przez swego „człowieka”, to na dodatek miał ogromne problemy zdrowotne? Pod troskliwą opieką Agi i jej rodziny dziś Balto tryska radością i energią. Wciąż nie jest w pełni zdrowy, co tydzień odwiedza lekarza, je specjalistyczną karmę, a z powodu problemów skórnych wymaga częstych kąpieli. Na szczęście trafił na ludzi, którzy nie widzą w nim rzeczy, ale żyjącą i czującą istotę.

By przedświąteczej radości było jeszcze więcej, dziś los uśmiechnął się do Dekreta! Marcin, który od wielu tygodni odwiedzał go w schronisku i zabierał na biegowe spacery, w międzyczasie zdążył się z nim blisko zaprzyjaźnić, poznał go ze swoją rodziną i… kotami. To się nazywa ODPOWIEDZIALNA ADOPCJA. Goodbye and good luck, Dekret! A raczej do zobaczenia na biegowych szlakach;)

12721888_10206181773405116_412424428_n
fot. tyt. FreeImages.com / Sebastian Pothe

Arek

Gdy przekonuję do weganizmu, mówią mi "Ty ośle"! Gdy proszę, aby nie więzili psa na łańcuchu przy budzie, nazywają mnie baranem i psubratem. Gdy biegam po lesie, słyszę, że jestem brudny jak świnia i czemu tak capię. Przyznaję - w ostatnich latach skundliłem się (dosłownie!), a mój węch wyostrzył się na ludzi, którzy podle traktują zwierzęta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *