Misiek – z sercem na łańcuchu

Do schroniska trafiają psy z różnym, ale zwykle niezbyt wesołym bagażem życiowym. Misiek, zanim go poznaliśmy, wiódł żywot psa łańcuchowego, dla którego cały świat ograniczony jest do kilku metrów kwadratowych, miski i budy. Taki pies zna i akceptuje zwykle tylko kilka osób (a bywa, że tylko jedną), natomiast wobec nieznajomych na wszelki wypadek odnosi się wrogo. Taki pies nie wie, jak traktować innego przedstawiciela swojego gatunku, gdyż czasem nigdy nie wdział go na oczy i przy przypadkowym spotkaniu również reaguje agresją bądź lękiem. Taki pies nie wie, co to znaczy pobiegać po łące, wytarzać się w błocie, pobawić się piłką… Wiele z nich, czasem bezimiennych, umiera samotnie, strzegąc wyimaginowanych „dóbr” człowieka (przez małe c), który w tępym uporze pielęgnuje bezduszną tradycję więzienia na łańcuchu czujących, bezbronnych, uzależnionych od niego istot.

Misiek na początku pobytu w schronisku, nie potrafiąc odnaleźć się w nowej sytuacji, wolał wszystkich odstraszać od siebie warczeniem i szczerzeniem kłów. Emanująca siłą postura „kaukaza”, długie, polepione kędziory i spowolniony, nieco przyczajony ruch sprawiał, że jego schroniskowy boks był przez wszystkich omijany szerokim łukiem. Do momentu aż nie trafił pod skrzydła Ani, która bez żadnych środków przymusu, wyłącznie dobrocią i cierpliwością zjednała sobie serce rozbójnika. Okazało się, że psiak jak każdy spragniony jest głaskania, przytulania i czułości – czyli po prostu miłości, której prawdopodobnie nigdy w życiu nie zaznał. Misiek zaczął się otwierać, coraz chętniej macha ogonem i powoli zaczyna również akceptować kolejne osoby.

Życiowe doświadczenia (czytaj: łańcuch przy budzie) odcisnęły jednak piętno na jego psychice, dlatego na spacerze czuje się bardzo niepewny i – jeśli nie widzi Ani w zasięgu wzroku – najchętniej szybko wróciłby do kojca. Powoli zaczyna już jednak rozumieć, że ludzie nie są oprawcami, a inne psy – wrogami. Z czasem – mamy nadzieję – przestanie się bać i denerwować. Jego proces uzdrowienia i zapomnienia przeżytej traumy na pewno przyspieszyłby, gdyby trafił do domu zamieszkanego przed doświadczonych „psiarzy”, którzy nie wywieraliby na nim presji i umieli czytać wysyłane przez niego sygnały. W schronisku jest to trudniejsze, choć w podobnym przypadku, zakończyło się sukcesem. Nasz schroniskowy Skaza (http://www.adoptujpsiaka.pl/skaza/), który trafił do azylu w podobnym stanie, obecnie jest wspaniałym przytulachem gotowym na adopcję. Mamy nadzieję, że także Misek wkrótce pozbędzie się lęku, a w zamian za okazane mu serce i poświęcenie stanie się dla kogoś przyjacielem na dobre i na złe.

Kontakt z wolontariuszem: 605437786, arek@skundlony.pl

Arek

Gdy przekonuję do weganizmu, mówią mi "Ty ośle"! Gdy proszę, aby nie więzili psa na łańcuchu przy budzie, nazywają mnie baranem i psubratem. Gdy biegam po lesie, słyszę, że jestem brudny jak świnia i czemu tak capię. Przyznaję - w ostatnich latach skundliłem się (dosłownie!), a mój węch wyostrzył się na ludzi, którzy podle traktują zwierzęta.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *